Zawsze byłem zdania, że cele trzeba w życiu mieć, ale z czasem zmieniłem ich postrzeganie.
Pomyślałem sobie, że w tym roku zmienię parę rzeczy, ale nie jakichś tam dużych. Po co się tak od razu zajechać, prawda?
Napisałem sobie nawet listę rzeczy, jakie chciałbym zrobić w tym roku lub dopracować. W pewnym momencie pomyślałem, że to w sumie bez sensu robić sobie je w formie jakichś postanowień. Z dwóch powodów:
- Wiele rzeczy postanowionych kiedyś wcześniej nie wypalało, bo czułem ciążące na sobie zobowiązanie, a to, zamiast motywować, robiło rzeczy dokładnie odwrotnie.
- Jakoś tak ilość jest dla mnie przytłaczająca.
Brzmi to jak błahe powody, by nie robić niczego, co doprowadzi nas do upragnionego celu, prawda?
Powiedziałem, że mam tego dość.
Serio, od tego się zaczęło. Stwierdziłem, że dość wolnego, dość bezczynnego siedzenia i narzekania, że nic, co chcę robić, nie posuwa się do przodu.
Moje własne cele mnie wykończą!
Myślałem, że tak na początku będzie, naprawdę. Osobiście czułem się tym przytłoczony i trochę przestraszony, że rzucam się na taką głęboką wodę.
Jednak pomyślałem sobie, że serio trzeba zacząć próbować zmieniać postrzeganie tego, co chcę osiągnąć. Nie jako cel, lecz drogę do efektu.
To jak jest teraz?
Szczerze, to jest łatwiej, serio. Zamiast patrzeć na to, co chcę zrobić albo raczej osiągnąć w dalekosiężnym planie, widzę rzeczy do zrobienia teraz, a nie efekt końcowy. To pomaga zmusić się do pracy.
Trochę jak klocki LEGO i składanie zestawu według instrukcji, którą ma się w głowie, a nie przed sobą.
Przyznaję, ta moja „metoda” nie jest jakoś specjalnie wyszukana, ale pomogło mi to chociaż zacząć. W końcu lepsze jest zrobienie czegokolwiek, a nie tylko planowanie, że coś się zrobi.
Niech ten krótki i w miarę prosty wpis, pokaże wam, że to właśnie czasem nastawienie pomaga ruszyć te większe rzeczy, bo może się okazać, że nie taki straszny Diabeł, jak go malują w rzeczywistości.
Sposób postrzegania problemu ma znaczenie, zwłaszcza gdy jesteśmy we wzburzonych emocjach. One przeważnie odejmują nam racjonalnego myślenia. Dzięki za tekst, świetna jakość!
Przeczytałem gdzieś kiedyś, a potem zweryfikowałem kilka razy na własnej skórze interesujące zjawisko: jeżeli narzucimy sobie jakiś cel, łatwiej będzie nam go osiągnąć jeżeli zachowamy to dla siebie. Pochwalenie się innym, że dążymy do X, Y czy Z automatycznie zmniejsza szanse na osiągnięcie X, Y lub Z.
Magia, panie.