Czyli czas na opowiastkę świąteczną i fakt, że chyba nie lubię już gier tak, jak kiedyś.
Podczas jednej z ostatnich rozmów, kiedy nagrywałem podcast, wspomniałem o tym, że chyba staję się dziadkiem. W tym roku, interesowały mnie tylko dwie gry na premierę.
No, a skoro święta za rogiem, to czas na małą opowiastkę.
Czyżby to by oznaczało, że starzeję się?
Jeden mój znajomy powiedział mi, że zacząłem narzekać, bo nie pasuje mi to lub inne rzeczy. Jasne, gust się zmienia, nawet w przypadku wirtualnej rozrywki.

W przeciągu tego roku prawdą jest to, że przeczytałem więcej książek i komiksów oraz obejrzałem masę seriali i filmów w porównaniu do ilości gier.
I nie mogę powiedzieć, że byłoby mi z tym źle. Nawet patrząc na to, co nadchodzi na rynek w 2023, to też zapowiada się więcej książek i LEGO niż wirtualnych światów.
Mniej gier, więcej czego?
No właśnie, następny rok ma być okresem nowych wyzwań i walki o lepszego siebie. To może ten czas na granie, zmienić na więcej książek i destylacji tego, co z nich wyciągam? Więcej tekstów opisujących to, co jest dla mnie intrygujące? Zobaczymy.
Albo może patrzeć na to, co lubiłem do teraz jeszcze inaczej? Bardziej i nieschematycznie łączyć kropki? Ciągle jest coś, czego nie znam.
I mi się to niesamowicie podoba. Co prawda nie wiem jeszcze, co nowego znajdę w tym podejściu, ale jestem ciekaw, gdzie mnie to zaniesie.
Ej, to że ja mam kryzys wiary gracza, to nie oznacza, iż wy musicie!
Ten tekst nie ma na celu powiedzenie, że koniec grania i idziemy robić coś innego. To ma za zadanie przypomnieć, że jest więcej kropek do łączenia. l im więcej ich widzimy, tym bardziej doświadczamy, nawet tych światów wirtualnych.
I może właśnie to mój moment, by cofnąć się, spojrzeć inaczej i zadawać inne, lepsze dla siebie pytania.
To co? Do następnego tekstu?