Wyobraźcie sobie, że władca piekła ma dość swojej pracy. Chciałby odmiany, urlopu i bardzo dużo zabawy. Co może pójść źle, gdy sam upadły anioł zjawia się w Los Angeles? A mało kto jest skory do uwierzenia, że to sam Lucyfer…
Kto ma rację?
W szkole na lekcjach religii uczono nas, że Diabeł to ten zły i jeśli nie będziemy grzeczni, to nie trafimy do nieba. Po tym, co widziałem i jaki jest Lucyfer, to wolę trafić do jego klubu niż na górę.

Historia, jak już możecie łatwo zgadnąć, dotyczy samego Lucyfera, a ten miał dość ogarniania bałaganu w piekle.
Pojawił się więc na ziemi i odpalił… klub nocny. Alkohol, piękne dziewczyny, zabawa, a pośród nich „człowiek” spełniający życzenia. Czy może być większy chaos? Oczywiście, że tak.
Ta jedyna, której Lucyfer uwieść nie mógł…
Akcja serialu rozkręca się, kiedy w klubie pojawia się śliczna detektyw, która jest odporna na wdzięki właściciela. Coś musi być w niej wyjątkowego, prawda?
Nasz bohater dzięki swoim wpływom, trafia do policji jako konsultant mający różne niecodzienne, jak na zwykłego obywatela informacje.
Tak zaczyna się niecodzienna współpraca kobiety, która nie może uwierzyć, iż ma przed sobą faktycznego władcę piekła. W końcu to jeden wielki absurd, prawda?
Ten serial potrafi trzymać w napięciu, ale i też jest zabawny.

Powyższy obrazek jest idealnym przykładem tego, że Lucyfer lubi sobie zażartować i to na wiele sposobów, ale ten najbardziej rozpoznawalny, to oczywiście ten, gdzie żartuje z samego Boga.
Jednak spokojnie, to nie jest jedyny przykład śmiesznych momentów, ale ciężko tutaj to opisać, by przypadkiem nie sprzedać jakiejś perełki, a przez to zepsuć zabawę z oglądania.

Diabeł tkwi w szczegółach
Ta produkcja z sezonu na sezon stawała się coraz lepsza, kiedy mówimy o efektach specjalnych.
Lucyfer miał wcześniej jedną i to sporą wadę, a mianowicie był to budżet. Wcześniej, kiedy pojawiał się anioł, to jedyne co słyszeliśmy to skrzydła.

Kiedy pałeczka od Fox trafiła do Netflix, dopiero wtedy zaczęła się zabawa. Platforma wiedziała, że ma przed sobą serial, który jest świetną marką, a więc skąpienie na rozwój, jest wręcz grzechem, którego akurat Lucyfer nie chciałby mieć na liście.
Do tego mocną stroną jest również świetny dobór piosenek robiących za tło w wielu odcinkach, co dodaje smaku tego całego chaosu, jaki jest teraz na ziemi.
Lucyfer to serial dobry, ale ma swoje grzechy
Napisanie wam, że Lucyfer to serial zły, jest kłamstwem. Nie jest to jednak produkcja, która nie ma wad.
Wiadomo, że nie da się utrzymać tego samego poziomu z sezonu na sezon, ponieważ będzie to miało różne konsekwencje. Jednak mam wrażenie, że produkcja zyskała dopiero wtedy, kiedy trafiła pod skrzydła platformy streamingowej.
Uważam, że Lucyfera powinien obejrzeć każdy, kto lubi dobrą rozgrywkę, a do tego nie przeszkadzają mu wątki fantastyczne uderzające nas co jakiś czas tu i tam, niczym kac po orgii w klubie.
Ocena: 8.5/10.