Marzenia dla wielu, to tylko koncepcja. Ja ostatnio odkryłem, jak wyzwalające jest ich spełnianie.
Przez długi czas w mojej głowie siedział mały chochlik, który mówił, że pewnych rzeczy nie mogę. Taki osobisty sabotaż.
To twoje marzenia!
I nikt nie ma prawa Ci ich odebrać. Miałem jedno takie, które chodziło za mną już kilka lat. Pandemia udowodniła, że lepiej, zamiast marzyć, to zabieramy się za realizację.
To cele.
Wiem, to trochę napisane na wyrost, ale zaraz zrozumiecie to na przykładzie.
Otóż zrobiłem ostatnio tatuaż. I totalnie nie żałuję, a realizacja tego, to tak naprawdę lista celów do odhaczenia.

Ich realizacja daje Ci kopa!
Kiedy przenosiliśmy kalkę na moją skórę, czułem takie dziwne ciepło. Nie da się tego opisać, ale czułem się szczęśliwy. Po raz pierwszy od dłuższego czasu. W końcu to jedno moje wielkie marzenie staje się faktem.
Roznosiło mnie z radości, że jesteśmy coraz bliżej realizacji koncepcji, potem projektu, by w końcu powiedzieć „ej, mam tatuaż” i mi z tym niesamowicie!
Dobra, ale co z nich tak naprawdę się ma?
Odpowiedź jest bardzo prosta!
Czujecie się wolni, spełnieni i do tego po prostu szczęśliwi. Zmieniliście coś, co było tylko koncepcją, staje się faktem. Możesz to zobaczyć (w moim przypadku dotknąć) i być z siebie dumnym, że na przekór swoim obiekcjom i wewnętrznemu głosowi, który próbował ponownie odwieść Cię, poszło się po swoje.
To jak? Idziesz po swoje marzenia?
Mam pełną świadomość, że realizacja tatuażu, nie jest czymś, co wielu z nas chce, jednak był to idealny przykład, by powiedzieć, że czasem warto zmieniać właśnie marzenia i pomysły w coś, co stanie się faktem.
Czuję się jednak w niesamowitym obowiązku dodać, że im więcej tego zrealizujecie, tym bardziej uzależnicie się od spełniania następnych, które pewnie gdzieś kłębią się z tyłu głowy.
Świat się zmienił z powodu pandemii, to i może wy zmienicie siebie w takich, którymi zawsze chcieliście być? W końcu życie ma się jedno.
Wpadnij na mojego Instagrama i Twittera!