Prokrastynacja – Powód dlaczego nic nie robiłem i Ty też!

Tak, jestem mistrzem odkładania wielu rzeczy na potem. Nie jestem z tego dumny i nigdy nie będę, ale powiedziałem sobie, że w końcu coś z tym cholerstwem zrobię. Ten wpis to prokrastynacja konta Ja.

Jak to się stało?

Moje pierwsze studia były dla mnie koszmarem. Nie dlatego, że ich nie lubiłem czy dlatego, że straciłem na nich za dużo czasu i nerwów. Były dla mnie okresem życia, gdzie czułem się jak pijane dziecko we mgle. Odkładałem wszystko na potem i robiłem wiele rzeczy by nie pracować nad rzeczami wymagającymi mojej uwagi.

Stałem się jednak mistrzem w odwlekaniu wszystkiego na potem. Po prostu prokrastynacja po całości.

Pod koniec poprzedniego roku znalazłem się na studiach magisterskich, które wymagają ode mnie o wiele więcej pracy i tym razem nie pozwolę (i jednocześnie nie mogę pozwolić) sobie na to by znów mieć mistrzostwo w nic nie robieniu. Niestety, nie dają za to medali.

W istocie powinienem teraz robić coś innego niż pisać ten artykuł…

Pomyślicie sobie, że znowu oddaje się magi, którą rzuciła na mnie wiedźma prokrastynacja. Prawda jest zgoła inna. Ostatnie dni spędzam na uczeniu się do poprawki, którą mam w niedzielę i systematycznie się do niej przygotowuje.

Stwierdziłem, że muszę z siebie też wyrzucić coś, co mi najbardziej przeszkadza i tak, jest to temat tego wpisu. I wiecie co? Im więcej o niej piszę, tym bardziej chcę wrócić do powtarzania materiału by w końcu zamknąć sesję.

pexels.com

Jak ją pokonałem?

Możecie się śmiać, ale dla mnie to jest prosta walka. Może to wynikać z tego, że mam dość i podjąłem kilka kroków o których przeczytacie poniżej

To Ja nic nie robię.

Tak, wina tego, że nic nie robię produktywnego leży tylko po mojej stronie i nie mam prawa obwiniać nikogo i niczego poza sobą za obecny stan rzeczy.

To da się ogarnać!

Przez długi okres czasu myślałem, że wielu rzeczy, które mam na głowie nie da się ogarnąć, więc naturalnym dla mnie było to, ze odkładałem je na ostatnią chwilę.

Po analizie tego, co mam do zrobienia i ile czasu mam na realizację swoich zadań, powiedziałem sobie szczerze, że to się da. W tym momencie słowa takie jak „nie da się”, wyleciały do kosza.

Powiedziałem sobie dość!

Wbrew pozorom powiedzenie sobie „dość” w niektórych wypadkach działa jak kubeł zimnej wody. Tak było też w moim przypadku, ale wymaga to niestety powtarzania, kiedy mam moment zwątpienia.

Rozpisz sobie to, co masz do zrobienia w czasie

Stwierdziłem, że mam do nauki około 150 pojęć związanych z psychologią społeczną. Do egzaminu miałem niecały tydzień, który właśnie trwa. To daje 6 dni po 25 pojęć. Nie wygląda tak strasznie teraz, prawda?

Powiedz sobie do roboty!

Tak, robię to, codziennie i staram się systematycznie pracować by zwiększać liczbę dobrze zapamiętanych pojęć. Widząc, że idzie mi coraz lepiej czuję, że prokrastynacja gdzieś ucieka, bo nie ma na nią czasu. Jest za to czas na działania i efekty.

Czy prokrastynacja wraca?

Oczywiście, że tak. Wraca do każdego, nawet do najbardziej produktywnej osoby na świecie. Jednak tym razem nie dam się jej na ringu zwanym produktywnością, a jak jednak będzie czekać mnie pojedynek – wiem jak mam z nią walczyć i niech to będzie też drobna instrukcja dla Was.

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *