Rick i Morty to jeden z tych seriali, który od razu przypadł mi do gustu. I tak o to wpadłem w króliczą norę. Zamiast Alicji, spotkałem kogoś innego.
Urwał mi się film…
Już nawet nie pamiętam jak to się stało, że trafiłem na tę produkcję. Pewnie przez rekomendację Netflix albo ktoś mi go polecił. Grunt, że się w niego wciągnąłem bez opamiętania.
I wiecie co? To najlepszy kac jakiego miałem w swoim życiu.

Jednak tym razem serio i od początku. Fabuła całego serialu kręci się na około licznych przygód tytułowych bohaterów.
Rick jest najbardziej inteligentnym człowiekiem w wszechświecie, a to pozwala mu na wszystko. Za pomocą pistoletu portalowego może przeskakiwać miedzy wymiarami albo przenosić się z miejsca na miejsce.
Obok załatwiania swoich interesów czy pilnowania by nikt go nie zabił, nasz drogi geniusz alkoholik, wciąga w różne perypetie wnuka Morty’ego.
Duet naprawdę wybuchowy…
To, że Rick jest geniuszem wiemy od samego początku serialu, a on sam też często o tym przypomina. Morty to inna historia.
Mimo tego, że nie jest tak inteligentny jak swój dziadek, Ci dwaj bez siebie nie potrafią, a przygoda nie smakuje tak samo.
A ich przygody czy pomysły na nie, kiedy nie ma się praktycznie jakichkolwiek limitów, są naprawdę ciężkie do ogarnięcia…
Przygoda za przygodą – Rick i Morty mają pełne ręce roboty.
I tak, piszę to jak najbardziej serio. Chcecie slefie z prezydentem? Wpaść na ryby do Atlantydy? A co powiecie na wizytę w parku rozrywki w człowieku lub kurorcie, gdzie nie da się umrzeć?

Oni wszystko to zrobili, ba nawet tego jest więcej, ale o tym musiałby powstać oddzielny wpis, jak nie cała książka.
Ten serial to mieszanka problemów, złożonych postaci czy po prostu wielkiego chaosu!
Zacznijmy od tego, że posiadanie podwójnego życia nie jest łatwe. Zwłaszcza dla takiego nastolatka jak Morty. Co prawda nie jest Batmanem, ale trzeba przyznać, że łatwego życia to on nie ma.
Tak samo Rick, bo nawet i on chciałby mieć chwilę spokoju. Jednak też nie jest to możliwe, bo co chwila coś się dzieje.
A to kosmita chce jego głowy lub inny Rick ma z nim jakiś problem czy po prostu „zabawił” się niczym Jigsaw i ktoś teraz jest przez niego trupem.
Oczywiście Rick i Morty nie są jedynymi postaciami, które zobaczymy na ekranie. Obok nich są jeszcze Beth, Summer czy Jerry. Każda z wspomnianych postaci dokłada do życia naszych bohaterów coś od siebie.

Dla przykładu Beth jest córką Ricka, która tak naprawdę nie lubi swojego życia. Nie pracuje tam gdzie chciała, lubi alkohol (córeczka tatusia), czy po prostu generalnie – destrukcję.
Summer to klasyczna nastolatka, która momentami ma dość swoich rodziców czy po prostu problemów jakie panują w domu. Najchętniej wyjechała w Bieszczady, najlepiej w innym wymiarze.
Jest jeszcze Jerry, który no właśnie… Jest nikim. Ofiarą życiową, obiektem żartów całej rodziny, ale prawda jest taka, że bez niego rodzinka nie byłaby kompletna.
Rick i Morty – Serial zadający trudne pytania
Dla przykładu:
Oczywiście to nie jedyny przykład, jednak najbardziej zapadł mi w pamięć, jeśli miałbym cofnąć się do odcinka jaki wprawił mnie w największą refleksję. To na pewno wybrałbym ten, którego fragment widzicie powyżej.
Ta produkcja to mieszanka gagów, parodii czy miliona nawiązań…
Oczywiście nie jest to jedyny serial, który robi coś takiego. Jednak w wypadku tej produkcji jest tutaj tego tak dużo, że nie idzie nad tym nadążyć.
Idealnym przykładem tego jest np odcinek nawiązujący do serii Jurrasic Park czy Jigsaw lub Mad Max, czy nawet Avengers.

Rick i Morty to serial, gdzie również istnieje wyraźne łamanie koncepcji czwartej ściany.
Prosto mówiąc: Jest to koncepcja, gdzie postaci wiedzą, że są w serialu. I tak faktycznie jest, ponieważ często widzimy Ricka mówiącego „Do zobaczenia w następnym odcinku za tydzień”.
Jest to oczywiście zabieg jaki nie ma miejsca tylko w serialach. Ma to miejsce również w filmach, a idealnym przykładem tego jest Deadpool. (Nie łamie on tylko tej zasady, ale o tym kiedy indziej.)
Dla kogo jest Rick i Morty?
Trudno powiedzieć. I są dwa powody dlaczego.
Powód pierwszy: Nie jest to serial dla każdego.
Oglądanie tego serialu uświadomiło mi, że by zrozumieć wiele nawiązań czy też żartów oraz nawet rzeczy związanych z faktyczną naukową wiedzą wymaga sporego poziomu abstrakcji czy dystansu do humoru twórców.
Powód drugi: Ciężko powiedzieć czy do Ciebie trafi.
Ten serial się kocha albo nienawidzi. I taka jest niestety smutna prawda. Jeśli nie wciągnie was pierwszy odcinek, to szansa, że zrobi to drugi jest bliska zeru.

U mnie zaskoczyło to od razu, więc sięgnąłem też i po komiksy, a jeszcze czeka mnie książka. Jednak o nich powstaną oddzielne wpisy.
Mi pozostaje tylko napisać miłego oglądania i nie zgubcie się gdzieś między wymiarami, bo z Rickiem i jego wnukiem nigdy nic nie wiadomo.