Przedmiotów, które miały nam pomagać, a tak naprawdę nie czynią tego. Rzeczy piękne, funkcjonalne, ale czy naprawdę są nam, aż tak bardzo potrzebne?
Wiem, okres świąt to moment, kiedy dostaje się wiele prezentów, bo w końcu odwiedza nas Święty Mikołaj, który to pilnował nas. W końcu tylko grzeczne dzieci znajdą coś pod choinką.
Nie, nie będę nawoływać byśmy zaczęli być minimalistami
Chociaż w pierwszej chwili miałem taki plan, ale nie do końca wiedziałem, jak mogę go zrealizować. Zamiast tego powiem Wam o czymś innym.

Te święta są szczególne, przynajmniej dla mnie. Nie wiem, czy to okres świąt, czy też urodziny, które mam za rogiem.
Tekst, który czytacie, powstała i powstawał. Musiałem do niego dojrzeć.
Nigdy nie lubiłem rzeczy…
Ci, co mnie znają, wiedzą, że nie jestem materialistą. Traktuję rzeczy bardziej jako coś potrzebnego mi do pracy, nauki i rozwoju niż dla samego posiadania. Jak to mówi jeden żart „dla Miecia”.
Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie.
Chuck Palahniuk
Ten cytat uderzył mnie, gdy na niego trafiłem. Szukałem czegoś innego, ale wiecie, człowiek szuka czegoś, znajduje króliczą norę, wpada do niej niczym Alicja, a potem trafia na coś takiego.
Im jestem starszy, przekonuję się, że nie potrzebuję za wielu rzeczy, by było mi super. Mam gdzie spać, co jeść, na czym pisać (jednak średnio czasem mam o czym, ale to temat na inny moment), co czytać.

Można powiedzieć, że mam wszystko, swoje podstawowe potrzeby mam spełnione, prawda? To dlaczego niewolnicy rzeczy?
Czy ty tego wszystkiego naprawdę potrzebujesz?
Pytam poważnie. Potrzebny Ci nowy telefon, kiedy stary działa, lecz odrobinę wolniej od tego, który wydano miesiące temu? Potrzebna Ci sukienka taka sama, jak tamta z wtorku, ale czerwona? A może chcesz nowy samochód, bo sąsiad ma taki sam, jak ty, ale większy?
Oczywiście wymieniać tak można bez końca. I nie, nie piszę tego tekstu, by przypomnieć wam, że kupowanie rzeczy jest złe. Chciałbym po prostu byście następnym razem, kiedy zastanawiacie się nad czymś, pomyśleli sobie, czy faktycznie jest wam to potrzebne.
Posiadanie świadomie rzeczy ma fajny plus. Wiemy, po co je mamy, jaki spełniają cel, a gdy nagle gdzieś nam coś zginie, to nie będzie dramatu.
Znaczy, umówmy się, gdy zginie nam portfel z dowodem, czy telefon, to będzie średnio, ale świat się nam nie skończy, prawda? Znam ludzi, którym się skończy, ale to pokazuje, że rzeczy są dla nich ważniejsze niż coś, co zaraz przeminie.
To jak, spróbujesz patrzeć na przedmioty trochę inaczej? Ja spojrzałem, a to, co z nich wyciągnąłem, właśnie czytasz.
Mam znajomego, który jest w stanie wstać, wyjść na lotnisko i nigdy nie wrócić, 24h/dobę. Twierdzi, że portfel i paszport to wszystko, czego mu w życiu potrzeba. Zdrowe podejście.
Sam staram się od-zależniać od rzeczy na tyle, na ile się da. Czasem się udaje, czasem nie. Najważniejsze, żeby unikać skrajności.